Obserwatorzy

czwartek, 11 kwietnia 2013

Czy sok jest sokiem... czy może kawą?

Post z cyklu - ciekawostki językowe :)

Pisałam Wam już wcześniej o francuskich, liczebnikach. Otóż, jestem sama sobą zadziwiona, myślałam, że nigdy nie ogarnę tego dodawania i mnożenia a jednak się udało.  
Na potrzeby chwili bezbłędnie dodaję i mnożę w pamięci ! Jednak można się tego nauczyć.


Przyszła więc kolej na dalsze ciekawostki językowe, które chyba staną się moim konikiem
Dziś - napoje bezalkoholowe (les boissons sans alcool) czyli co ciekawego można powiedzieć znając takie słowa jak: sok i kawa (jus et cafe).

Zaczynamy: 

Zamawiając małą, czarną kawę w polskich kawiarniach z reguły raziło mnie wypowiadane w pośpiechu  poproszę eKspresso, czyżby? 
Po francusku i owszem, można poprosić w kawiarni włoskie espresso (l`espresso s`il Vous plait) ale nie zdziwcie się, jeśli na Waszą prośbę (un cafe svp) także otrzymacie tą małą, mocną kawę.
Można też powiedzieć (un express) i zaręczam, kelner nie przyniesie Wam do stolika ciśnieniowego ekspresu tylko taki właśnie mały, włoski "stawiacznanogi" :) 
Ciekawostka - un cafe i un express nie pija się przy kawiarnianym stoliku, przy stoliku pija się l`espresso, powyższe dwie (choć dokładnie takie same) pijemy "na szybko" głównie przy barze, np do pysznego, francuskiego śniadania (petit déjeuner). 

Sytuacja zaczyna się komplikować, kiedy będąc np. u kogoś z wizytą, licząc na dobrą, popołudniową kawę usłyszymy zapytanie: 

- Vous voulez un jus ?


Myślicie sobie, no fajnie, może być sok ale wolałabym kawę... na myśl od razu przychodzi, że może to nie ta pora, może o 16 pija się sok a nie kawę (znając francuskie obyczaje i ich restrykcyjne przestrzeganie te wątpliwości są jak najbardziej uzasadnione). 
Jeżeli jednak z bólem serca poprosicie o ten nieszczęsny jus zastanawiając się tylko czy będzie jabłkowy  (jus de pomme) czy pomarańczowy (jus d'orange) okaże się, że gospodyni zaserwowała Wam jednak kawę... co jest grane?  
Un jus to sok oczywiście ale w mowie potocznej może niespodziewanie stać się kawą, ot francuska logika, nie dyskutujcie z nią. 

A co, jeśli pożyczysz od sąsiada grabie, złamiesz te grabie, nie oddasz na czas a potem jeszcze, jak gdyby nigdy nic, pójdziesz pożyczyć łopatę ? 
... duża szansa, że sąsiad otworzy drzwi i słysząc Twoją prośbę krzyknie: 

- C`est fort de cafe! 

 .... absolutnie nie wchodz wtedy do sąsiada na kawę ;) On wyraża swoje oburzenie z powodu zepsutych grabi i chęci pożyczenia jeszcze łopaty! Zwrot ten oznacza bowiem  (No to już przesada!) 


Co do soku. Czy można sobie skomplikować życie jeszcze bardziej? Można. 
 Wróćmy do wizyty u sąsiada, wchodzimy, liczymy na dobrą kawę a tu nagle sąsiad narzeka: 

- Depuis ce matin, il n`y a plus de jus.  

W bardzo dosłownym tłumaczeniu Od samego rana nie ma soku.... 
Myślisz sobie, nie dam się zwieść sąsiedzie, nie masz kawy ok ale mówiąc jus mogłeś mieć na myśli zwykły sok, polej więc cokolwiek, może być pomarańczowy! 
.... ale nie, nie, nie, życie nie jest aż tak proste, w powyższym zdaniu sąsiad ni mniej ni więcej pożalił nam się, że Od samego rana nie ma prądu! co oznacza, że nie obejrzymy razem meczu drogi sąsiedzie, możemy się tylko razem napić kawy (un jus) albo soku (un jus) .....

Uffff .... w takiej sytuacji zaproponowałabym sąsiadowi już chyba tylko dobre wino :) 


Na dziś chyba wystarczy :) 
Pozdrawiam 
Syl 


 







wtorek, 9 kwietnia 2013

pięć czy siedem grzybów w barszczu ?

Jak to było z tym przysłowiem? Ile tych grzybów? Nie ważne, nie pamiętam.

Od jakiegoś czasu zastanawiam się, jaki właściwie ma być mój blog, o czym konkretnie? Jak go prowadzić, jak zaciekawić choćby jednego, dobrze, kilku czytelników?
Moją pasją są wnętrza ale przecież Polka Pod Paryż z jakiegoś powodu się wybrała... co tu robi? Oswaja swoją aktualną rzeczywistość. Niech więc o niej opowiada... Przecież nie mogę pokazywać Wam wnętrz, które moimi nie są, są przysposobione ale absolutnie nie moje, ja i wnętrze, to powinna być całość a jak stworzyć całość, skoro ściana stoi nie w tym miejscu w którym bym ja postawiła i jej kolor też nie taki? Skoro kuchnia w oczy kole i ... nie posiada parapetu ! :)

.... i mogłabym tak długo jeszcze.

Pojechała Polka Pod Paryż, pokaże Wam Polka świat, w którym żyje, poczujecie zapach bagietki i ostry posmak francuskiego sera, ususzymy razem lawendę, może nawet czasami poleje się alzacki gewurztraminer czy obłędny wręcz muscat.  Co Wy na to?
Oczywiście nie zabraknie migawek z targów staroci, fotek "rzeczy odzyskanych", przemalowanych, odnowionych, postarzonych a także ciekawostek językowych, bo ten język jeszcze długo będzie mnie zaskakiwał :)

Zapraszam więc do mojej Francji, do Alzacji - magicznej, kolorowej krainy.




Syl