Ten zakątek ziemi zaskoczył nas bardzo zjawiskami pogodowymi.
Jest trochę po angielsku, deszczowo, mgliście, tajemniczo. Najciekawsze jednak są przypływy i odpływy oceanu. Rano wchodząc na plażę czuje się w powietrzu tylko zapach słonej wody, bo wody... nie ma. Dosłownie.
Ocean potrafi cofnąć się nawet na kilka kilometrów, widać tylko plażę i mgłę, krajobraz iście księżycowy.
Pod nogami z każdym krokiem coraz więcej ogromnych muszli, kraby, mule, małże, algi.
Magicznie.
Ilość i rodzaje tych oceanicznych skarbów też mogą przyprawić o zawroty głowy.
Nigdy wcześniej nie zbieraliśmy tak dużych muszli, po odpływie na plaży leżą ich dosłownie tysiące.
Turyści z przejęciem je kolekcjonują a rdzenni Bretończycy szukają na plaży... jedzenia, fantastycznie wykorzystując potem w kuchni dary oceanu.
Świeże mule... nie tylko w czwartki :)
Na koniec kilka fotek krajobrazowych. Ciężka sprawa wybrać dla Was te kilkanaście zdjęć, jeżeli zrobiło się ich ponad tysiąc ;)
Mam nadzieję, że choć troszkę zaraziłam Was tą iście bajkową krainą.
Warto tam pojechać i chłonąć te francuskie klimaty. Bezcenne.
.... i już na prawdę na sam koniec ;) pamiętacie plażę we mgle z pierwszych zdjęć? Poniżej więc ta sama plaża, tylko... bez plaży dla odmiany, tak wygląda wieczorami, kiedy ocean zabiera znowu dla siebie swoje skarby i cały piach.... to jest fantastyczny widok....
Pozdrawiam
Syl
:))))
OdpowiedzUsuńale fajnie :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńZostałas nominowana przeze mnie do wyróżnienia Liebster Blog Award, szczegóły tutaj: http://nietoksyczna.blogspot.co.uk/2013/05/wyroznienie-liebster-blog-award.html
Zdjęcia we mgle... boskie!
OdpowiedzUsuńMaja ..... miło mi, że jesteś ! :)
UsuńBretania to kraina, która zauroczyła mojego męża, mnie niestety jeszcze nieznana ;)
OdpowiedzUsuń