Obserwatorzy

wtorek, 25 marca 2014

W pogoni za ... językiem.

          Ponad dwa lata na emigracji a ja dopiero teraz "osiadam" powoli. Zaczynam doceniać, zaczynam lubić, dostrzegać profity i czerpać korzyści. Lepiej pózno niż wcale przecież :) 
Ogarnęłam się też nareszcie językowo, tak, ogarnęłam to właściwe słowo, bo doprawdy, realnie kalkulując nie sądzę, czy kiedykolwiek powiem o sobie "umiem mówić po francusku" .... to jest chyba mało realne :) ale ogarnięta jestem i owszem a to już wiadomość na miarę odwleczonego w czasie końca świata n`est-ce pas? 
Są już nawet osoby, które oswoiłam, rozmawiam w miarę swobodnie a w momencie, kiedy one odbierają służbowy telefon znów czuję się jak w Chinach :)  no nic, chyba się pogodzę z sytuacją.

           W odróżnieniu ode mnie, moje dzieci (8 i 6 lat) zupełnie nieświadomie weszły do grona dzieci tzw dwujęzycznych, absolutnie bez wysiłku i jakichkolwiek problemów.... ot dzień po dniu frankofoński świat wsysał ich ... i w rezultacie wessał :)  voila!
Dzień po dniu jestem więc świadkiem jak dwójka małych chłopców "mocuje się" z własnymi małymi mózgami, lawirując pomiędzy słowami, składniami, intonacją dwóch, tak różnych przecież języków.
Każdy, kto ma podobnie przyzna mi rację, to jest fascynujące i absolutnie godne zapisywania :)  co niniejszym będę teraz czyniła. Kiedyś sobie poczytają.... bo jak im powiem, to nie uwierzą :)



Zabrałam starszego syna do urzędu, na wszelki wypadek, gdybym jednak polec miała :) 
Udało się, załatwiłam co było trzeba, nawet dość dumna byłam z siebie więc po wyjściu pytam syna:

- No i co? Całkiem dobrze sobie radzę już z językiem prawda? 
- Hm.... noooo. Tam w jednym słowie się tylko pomyliłaś.
- W którym??? 
- No w adresie. Powiedziałaś la rue...(ulica)
- No tak ! to chyba dobrze? La rue...
- ale ty nie powiedziałaś rue, Ty powiedziałaś rue a to nie dobrze.
(dobra, usłyszałam LEKKI niuans w wymowie ostatniej głoski !!!) 
- Aha... no dzięki, będę pamiętała. A tak w sumie to co znaczy ta rue o której ja powiedziałam? 
- (wzruszenie ramionami) ... rien  (nic)  .......... 


*

Starszak.
- Mamooo (od jakiegoś czasu nie jestem pewna czy on mówi mamo czy maman) wiesz, że w szkole teraz uczymy się znaczenia wielu trudnych słów? 
- To chyba ciekawe prawda? Dasz mi jakiś przykład? 
- Hm... teraz nie pamiętam, muszę sprawdzić w dikcjonerze


:) 


Takie dwie wprawki :) dwa przykłady z całej lawiny codziennych, dwujęzycznych potyczek... :) 






 
 Pozdrawiam, Syl






3 komentarze:

  1. Lubie Tych Twoich chlopakow :) a z Caf juz wsio zalatwilas?? bo mi sie przypomnialo wlasnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Te dylematy pewnie Cię nie opuszczą, ale ciesz się, że ogarnęłaś to wszystko, że dzieciaki pięknie się odnalazły, że nie zapominają o mowie ojczystej, że zaczynasz dostrzegać dobre strony, itd.Właśnie w sobotę odjeżdżała od nas do Francji siostra męża i między słowami padły słowa: Jadę do domu. A tyle lat żyła w rozdwojeniu.

    OdpowiedzUsuń
  3. no proszę,a ja bym tak chciała nauczyć się francuskiego :) słyszałam,że jest trudny ;)
    pozdrawiam wiosennie :)

    OdpowiedzUsuń