Ogarnęłam się też nareszcie językowo, tak, ogarnęłam to właściwe słowo, bo doprawdy, realnie kalkulując nie sądzę, czy kiedykolwiek powiem o sobie "umiem mówić po francusku" .... to jest chyba mało realne :) ale ogarnięta jestem i owszem a to już wiadomość na miarę odwleczonego w czasie końca świata n`est-ce pas?
Są już nawet osoby, które oswoiłam, rozmawiam w miarę swobodnie a w momencie, kiedy one odbierają służbowy telefon znów czuję się jak w Chinach :) no nic, chyba się pogodzę z sytuacją.
W odróżnieniu ode mnie, moje dzieci (8 i 6 lat) zupełnie nieświadomie weszły do grona dzieci tzw dwujęzycznych, absolutnie bez wysiłku i jakichkolwiek problemów.... ot dzień po dniu frankofoński świat wsysał ich ... i w rezultacie wessał :) voila!
Dzień po dniu jestem więc świadkiem jak dwójka małych chłopców "mocuje się" z własnymi małymi mózgami, lawirując pomiędzy słowami, składniami, intonacją dwóch, tak różnych przecież języków.
Każdy, kto ma podobnie przyzna mi rację, to jest fascynujące i absolutnie godne zapisywania :) co niniejszym będę teraz czyniła. Kiedyś sobie poczytają.... bo jak im powiem, to nie uwierzą :)
*
Zabrałam starszego syna do urzędu, na wszelki wypadek, gdybym jednak polec miała :)
Udało się, załatwiłam co było trzeba, nawet dość dumna byłam z siebie więc po wyjściu pytam syna:
- No i co? Całkiem dobrze sobie radzę już z językiem prawda?
- Hm.... noooo. Tam w jednym słowie się tylko pomyliłaś.
- W którym???
- No w adresie. Powiedziałaś la rue...(ulica)
- No tak ! to chyba dobrze? La rue...
- ale ty nie powiedziałaś rue, Ty powiedziałaś rue a to nie dobrze.
(dobra, usłyszałam LEKKI niuans w wymowie ostatniej głoski !!!)
- Aha... no dzięki, będę pamiętała. A tak w sumie to co znaczy ta rue o której ja powiedziałam?
- (wzruszenie ramionami) ... rien (nic) ..........
*
Starszak.
- Mamooo (od jakiegoś czasu nie jestem pewna czy on mówi mamo czy maman) wiesz, że w szkole teraz uczymy się znaczenia wielu trudnych słów?
- To chyba ciekawe prawda? Dasz mi jakiś przykład?
- Hm... teraz nie pamiętam, muszę sprawdzić w dikcjonerze!
:)
Takie dwie wprawki :) dwa przykłady z całej lawiny codziennych, dwujęzycznych potyczek... :)
Lubie Tych Twoich chlopakow :) a z Caf juz wsio zalatwilas?? bo mi sie przypomnialo wlasnie :)
OdpowiedzUsuńTe dylematy pewnie Cię nie opuszczą, ale ciesz się, że ogarnęłaś to wszystko, że dzieciaki pięknie się odnalazły, że nie zapominają o mowie ojczystej, że zaczynasz dostrzegać dobre strony, itd.Właśnie w sobotę odjeżdżała od nas do Francji siostra męża i między słowami padły słowa: Jadę do domu. A tyle lat żyła w rozdwojeniu.
OdpowiedzUsuńno proszę,a ja bym tak chciała nauczyć się francuskiego :) słyszałam,że jest trudny ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam wiosennie :)